„Ad Fraudy?! Nas to nie dotyczy!”- czy aby na pewno?
źródło: opracowanie własne
Jako firma zajmująca się ochroną przed oszustwami w online marketingu w TrafficWatchdog często słyszymy od reklamodawców, że problem fraudów reklamowych nie dotyczy ich firmy. Jeszcze bardziej przeraża fakt, że wielu przedsiębiorców rzeczywiście w to wierzy. Spytani dlaczego tak myślą odpowiadają, że na reklamę w internecie przeznaczają zbyt małe środki aby stać się cennymi celami dla tego typu oszustów. Takie podejście do problemu jest powszechne, nie zmienia to jednak faktu, że jest ono całkowicie oderwane od rzeczywistości.
Po pierwsze - automatyzacja kusi oszustów
Firmy posiadające niewielkie budżety reklamowe często są skazane na zautomatyzowane rozwiązania marketingowe (jak choćby bardzo popularne Google Ads) - a te są dla oszustów łatwym celem. Wystarczy bowiem, że znajdą oni lukę w działaniu danego narzędzia i mogą naciągać wszystkich wykorzystujących dane rozwiązanie reklamodawców. Oczywiście pamiętajmy również, że nie wszyscy oszuści to wydawcy – część z nich może działać na zlecenie konkurencji. Nawet jeśli przedsiębiorca nie płaci za ruch pozyskiwany z zewnątrz, konkurent może opłacić kogoś aby wyklikał jego reklamy. Takie działanie może nie tylko wygenerować ogromne koszty, odczuwalne zwłaszcza przy niewielkich budżetach, ale nawet zniweczyć całą kampanię marketingową.
„Tanie” modele rozliczeń także sprzyjają nadużyciom
Oszczędzający w działaniach afiliacyjnych reklamodawcy sami doprowadzili do sytuacji, w której ad fraudowi oszuści mogli rozwinąć skrzydła. Pragnęli oni bowiem otrzymywać jak najlepsze zasięgi swoich kampanii, oferując swoim wydawcą niezbyt korzystne stawki. Wybierając modele rozliczeń takie jak CPC (cost per click, a więc wynagrodzenie przyznawane za kliknięcie), CPL (cost per lead, stawka ustalana za wypełniony formularz kontaktowy lub dane potencjalnego klienta) czy CPM (cost per mile, gdzie rozliczenie odbywa się za 1000 wyświetleń reklamy) musimy liczyć się z tym, że promujący nas wydawcy będą chcieli sztucznie „zawyżyć” wyniki przekazując nam fałszywe leady, generując nieprawdziwe kliknięcia lub wyświetlając nasze reklamy w sposób zautomatyzowany. Są to tak zwane oszustwa atrybucyjne, a ich odmian jest tyle ilu fraudowych wydawców. Kampanie afiliacyjne należą do tych najbardziej narażonych na oszustwa, a szczególne wysokie ryzyko występuje właśnie w kampaniach, w których wydawcy muszą jedynie wygenerować ruch na danej stronie internetowej lub wyświetlenia danej kreacji reklamowej.
Oszukiwanie wcale nie jest trudne!
Wielu przedsiębiorców wychodzi z założenia, że oszuści zajmujący się podobnymi przekrętami muszą być niezwykle inteligentni, dysponować najnowszym sprzętem lub inwestować w przeprowadzane fraudy znaczne środki finansowe. Stąd myślą, że ich firmy nie będą dla nich „warte zachodu”. W praktyce jednak oszukiwanie wcale nie jest takie trudne! Przede wszystkim sposobów na to, aby oszukać reklamodawcę jest wiele. Część z nich może rzeczywiście wymagać wiedzy, czy też zaplecza technologicznego, ale sporo z nich może zostać przeprowadzone w domowym zaciszu. Przede wszystkim pamiętajmy, że jeśli oszust opracuję metodę, lub tym bardziej program, mający ułatwić mu przeprowadzenie fraudu – będzie starał się wykorzystać go nie na jednym, ale wielu reklamodawcach. Fraudowi wydawcy to nie Robin Hoodzi – jest im wszystko jedno czy okradają bogatych czy biednych, a mniejsze firmy mogą być dla nich znacznie łatwiejszym celem.
Czemu nie słyszymy o przypadkach fraudów w mniejszych firmach? Bo ich wykrywalność jest w nich bardzo niewielka.
To, że najgłośniejsze przypadki oszustw online marketingowych dotyczą dużych firm nie znaczy wcale, że nie występują one w mniejszych przedsiębiorstwach. Wręcz przeciwnie – z pewnością małe firmy podobnie jak duże padają ofiarami fraudowych wydawców i innych oszustów internetowych, lecz wykrywalność takich zachowań jest znacznie mniejsza choćby ze względu na znikome zabezpieczenia i nie tak rozległą skalę zjawiska. Przedsiębiorstwa korzystające z online marketingu na niewielką skalę zdecydowanie rzadziej decydują się inwestować w systemy ochronne, nie zatrudniają też profesjonalnych analityków i przeważnie nie korzystają z zaawansowanych programów, które mogą być przydatne przy wykrywaniu podobnych oszustw. Specjaliści są jednak zgodni – problem fraudów w online marketingu jest powszechny i dotyczy tak małych i średnich firm jak też międzynarodowych gigantów.
O oszustwach w online marketingu mówi się coraz więcej, z roku na rok przyrastają statystyki dotyczące nieprawdziwych przejawów aktywności użytkowników i marnowanych budżetów reklamowych i nic nie wskazuje na to, aby coś miało się w tym obszarze zmienić. Zdaniem ABTShield od 17 do 26 procent wszystkich wydatków na reklamę można zaklasyfikować, jako oszustwa, a jak czytamy na portalu fraudbusters.pl - Między 800 mln zł a 1,2 mld zł: takie pieniądze w skali roku padają w Polsce łupem reklamowych fraudsterów. To kwota wchłaniana przez szeroki ekosystem reklamowy za usługi, które nigdy nie dotarły do żadnego żywego odbiorcy. Te statystyki dotyczą całego rynku, dlatego żadna firma wykorzystująca internet do pozyskiwania klientów nie powinna ignorować tego problemu! Aby dowiedzieć się więcej o zagrożeniach związanych z oszustwami online marketingowymi i ochronie przed nimi – skontaktuj się z nami za pomocą formularza kontaktowego.