Kim są fraudowi wydawcy i jakich oszustw dopuszczają się w marketingu afiliacyjnym?
źródło: opracowanie własne
Marketing afiliacyjny wykorzystywany jest przez większość firm promujących się w sieci. Używają go przedsiębiorstwa z niemal wszystkich branż, zarówno nowe marki jak i te z ugruntowaną pozycją rynkową. Może być on świetnym narzędziem do pozyskiwania klientów, ale wykorzystując je należy być ostrożnym. Fraudowi wydawcy są zuchwali i mogą oszukiwać reklamodawcę na wiele różnych sposobów.
Jak działa marketing afiliacyjny?
Marketing afiliacyjny to odmiana performance marketigu, a więc reklamy efektywnościowej, nastawionej na uzyskanie pożądanych rezultatów. Najczęściej są nimi konkretne przejawy aktywności odbiorców. Opiera się on na działaniu sieci afiliacyjnych, zwanych też programami partnerskimi. To instytucje zrzeszające reklamodawców, a więc przedsiębiorstwa poszukujące za pomocą online marketingu nowych klientów, oraz wydawców, czyli właścicieli serwisów internetowych i baz danych, którzy mogą pozyskać dla nich konsumentów. Firmy przygotowują więc kampanie marketingowe, a następnie udostępniają je wydawcom za pośrednictwem sieci afiliacyjnej. Następnie wydawcy promują je na swoich serwisach lub używając kontaktów z należących do nich baz danych. Co jednak w przypadku, kiedy wydawca okaże się oszustem?
Jakich oszustw dopuszczają się wydawcy?
Marketing afiliacyjny ma bardzo wiele twarzy, świadczy o tym choćby mnogość modeli rozliczeń, które są w nim dostępne. Reklamodawcy mogą wybrać, za jaki rodzaj aktywności użytkówników chcą płacić wydawcy. Może to być kliknięcie w link, wyświetlenie reklamy, pozostawienie danych kontaktowych, rejestracja, pobranie aplikacji, a nawet sprzedaż. Niezależnie jednak od tego jak model rozliczania wybiorą, mogą paść ofiarą oszustów.
Nieuczciwe wyklikiwanie reklam, to jedna z najstarszych form fraudu w online marketingu i nie dotyczy tylko działań afiliacyjnych. Z wyklikiwaniem reklam spotkać się można także przy kampaniach Google Ads. Choć większość algorytmów używanych do zliczania kliknięć rozpoznaje duplikaty, wygenerowanie nieprawdziwych kliknięć nie jest szczególnie trudne – oszust może wyklikać reklamy samodzielnie wykorzystując na przykład program fałszujący numer IP. Oczywiście istnieją też opcje outsourcingowe – nieuciwy wydawca, lub osoba pragnąca wyklikać reklamy reklamodawcy, może zatrudnić do tego inne osoby lub zlecić wyklikiwanie farmie kliknieć (więcej na ich temat pisaliśmy w poprzednich tekstach). Do wyklikiwania reklam wykorzystywane są też specjalne programy, które klikają wskazane linki automatycznie.
W podobny sposób odbywa się oszustwo, jeśli chodzi o zawyżania liczby wyświetleń reklamy. Nieuczciwy wydawca może sam wielokrotnie włączać reklamę, używając na przykład trybu incognito, zatrudnić do tego inne osoby, wynająć farmę klików specjalizującą się w wyświetlaniu reklam lub użyć oprogramowania typu BOT, które zrobi to automatycznie. Skala zjawiska jest ogromna - jak wykazały badania przeprowadzone przez comScore pomiędzy majem 2012r. a lutym 2013r. aż 54% z tysięcy przeanalizowanych na potrzeby badania kampanii displayowych nigdy nie zostało wyświetlone człowiekowi.
Jeśli reklamodawca płaci za pozyskanie danych kontaktowych potencjalnych klientów, a więc leady, musi liczyć się także z fraudowymi leadami. Część danych będzie bezużyteczna ze względu na błędy popełniane przez internautów (literówki w adresie email, pomyłki podczas podawania numeru telefonu itp.), ale jeśli reklamodawa płaci wydawcom za pozyskiwanie leadów może też stać się ofiarą ich nieczuciwego działania. Najczęściej stosowane oszustwa w tym obszarze to przekazywanie nieprawdziwych danych lub posługiwanie się prawdziwymi informacjami bez zgody osoby, której one dotyczą. Ten drugi przypadek jest szczególnie niebezpieczny – jest to, bowiem bezprawne użycie czyichś danych osobowych i może mieć poważne konsekwencje.
Wyrachowani oszuści rozcieńczają też paczki zawierające dobre leady, dodając do nich te nieprawdziwe. Dzięki temu, że pozyskują dla reklamodawcy nie tylko bezużyteczny ruch, są duże szanse, że na przesyłane przy okazji leady fraudowe nikt nie zwróci uwagi. Taki wydawca kupuje prawdziwe dane kontaktowe, a następnie dodaje do nich fałszywe. Oczywiście rozliczając się za wszystkie lub większość z nich – a im większe ilości ruchu dostarczane są przez danego wydawce tym wyższe stawki może on wynegocjować.
Jeśli partner ma pozyskiwać dla reklamodawcy zarejestrowanych użytkowników również może dopuścić się fraudu. Własnoręczne tworzenie sztucznych kont jest czasochłonne, ale przy odpowiedniej stawce, może okazać się opłacalne. Nie mówiąc już o wyręczeniu się odpowiednim oprogramowaniem. Powszechne są BOTy pobierające informacje z formularzy kontaktowych lub stron logowania, a następnie posługujące się wykradzionymi w ten sposób danymi, w celu założenia fałszywych kont na innych serwisach. Najbardziej zaawansowane z nich przechwytują nawet emaile aktywacyjne i automatycznie zatwierdzają rejestracje.
Wraz z rozpowszechnieniem się mobilnych aplikacji, w afiliacji powstał nowy model rozliczeń będący odmianą CPA (Cost Per Action), a więc wypłacania prowizji za wywołanie danej akcji użytkownika. W tym przypadku akcją jest pobranie lub zainstalowanie danej aplikacji. Oczywiście oszuści szybko znaleźć sposób jak naciągać reklamodawców również w tych obszarze. Specjalne programy ukrywają się w innych aplikacjach lub serwisach internetowych i zapisują na urządzeniu. Następnie w niewidoczny dla użytkownika sposób pobierają i zapisują na jego sprzęcie inne aplikacje. Zostają one natychmiast ukryte, a po jakimś czasie są automatycznie usuwane, dzięki czemu tego typu oszusta są rzadko wykrywane i zgłaszane.
CPS, a więc model zakładający przyznawanie prowizji za wygenerowaną przez wydawcę sprzedaż był uznawany za najbezpieczeniejszy, bo reklamodawca płacił w tym przypadku tylko, jeśli rzeczywiście dokonał sprzedaży. Także tutaj znalazły się jednak patenty na dokonanie oszustwa. Nieuczciwi wydawcy przechwytują klienta, który chce dokonać zakupu na stronie danej firmy i oznaczają sprzedaż jako wygenerowaną przez siebie. Mogą tego dokonywać dzięki dopisywaniu pewnych danych w ciasteczkach cookies internauty, lub dzięki specjalnie napisanym programom. W efekcie reklamodawca płaci fraudowemu wydawcy za sprzedaż, której dokonał bez jego udziału.
Mimo tak wielu zagrożeń marketing afiliacyjny to bardzo skuteczny kanał promocji. Wykorzystując go dobrze się jednak zabezpieczyć. Jeśli reklamodawca pozyskuje za pośrednictwem afiliacji niewielkie ilości ruchu może bronić się przed oszustwami stale monitorując działania swoich wydawców. Natomiast, jeżeli na marketing afiliacyjny wydawane są znaczne środki finansowe – najlepiej zainwestować w ochronę. Firmy takie jak TrafficWatchdog oferują w tym zakresie kompleksowe usługi.