Farmy klików kiedyś i dziś
źródło: opracowanie własne
Temat farm klików poruszaliśmy na łamach naszej strony wielokrotnie, gdyż stanowią one bardzo poważne zagrożenie dla wszystkich firm reklamujących się w sieci. Zajmujące się pozyskiwaniem fałszywych przejawów zaangażowania fraudowe biznesy ewoluowały jednak znacznie od czasu wykrycia pierwszych farm kliknięć. W poniższym artykule omówimy więc różnice między farmami klików kiedyś i dziś.
Sposób działania farmy
Kiedy myślimy o tradycyjnych farmach kliknięć przed oczami pojawia się nam niewielki pokój wypełniony „ścianami” telefonów komórkowych obsługiwanych przez kilku pracowników. Ukazuje to zdjęcie zamieszczone poniżej, które kilka lat temu wywołało niemałe poruszenie na Weibo, chińskim serwisie social media.
Rzeczywiście pierwsze farmy kliknięć działały podobnie – zatrudniani na nich pracownicy zarabiając przeważnie kilka dolarów dziennie ręcznie klikali wskazane im materiały na setkach, a często tysiącach telefonów. Takie rozwiązanie nie było jednak zbyt wydajne – dlatego już kilka lat później cały proces został zautomatyzowany. Nadal na farmie można było zobaczyć ścianę smartfonów, nie były one jednak obsługiwane ręcznie, lecz powielały czynności wykonywane na sterujących nimi komputerach. Dzięki temu pracownicy byli już potrzebni tylko do obsługi komputerów zarządzających farmą, a to znacznie obniżyło koszty i zwiększyło wydajność.
Współcześnie jednak coraz częściej spotykamy się z jeszcze innymi rozwiązaniami –popularne stają się witryny internetowe „zatrudniające” ludzi z całego świata do klikania, wyświetlania, wystawiania komentarzy, ocen czy recenzji. Osoba współpracująca z taką witryną otrzymuje wynagrodzenie w zamian za wykonanie określonych przejawów zaangażowana na wskazanych przez właściciela serwisu witrynach. Możemy więc mówić o pojawieniu się wirtualnych farm kliknięć.
Lokalizacja
Początkowo farmy kliknięć zlokalizowane były w krajach biedniejszych takich jak Chiny, Indie, Nepal, Indonezja, Sri Lanka, Egipt, Filipiny, Bangladesz, Meksyk, Irak czy też niektóre kraje Europy Wschodniej. Powodem były bardzo niskie koszty siły roboczej. Wraz ze zwiększeniem automatyzacji na farmach ten aspekt stracił jednak na znaczeniu, a kryterium doboru lokalizacji stało się zupełnie inne. Właściciele takich biznesów zwracali uwagę na obowiązujące w danych krajach i regionach przepisy – im były one bardziej niejasne i mniej restrykcyjne tym lepsza lokalizacja na założenie farmy. Oczywiście oba kryteria często wskazywały tą samą lokalizację. Na przykład w 2017 roku w Tajlandii podczas nalotu na farmę kliknięć skonfiskowano setki telefonów komórkowych i prawie 350 000 kart SIM. Aresztowano też trzech obywateli Chin, którzy prowadzili to przedsięwzięcie. Powodem aresztowania nie było jednak prowadzenie farmy i tym samym niezliczone oszustwa internetowe lecz status imigracyjny mężczyzn, importowanie sprzętu elektronicznego bez odpowiednich zezwoleń oraz użytkowanie niezarejestrowanych kart SIM.
Zakres świadczonych usług
Jak wskazuje sama nazwa Farmy kliknięć powstały aby generować fałszywe kliknięcia reklam, a więc zarabiały naciągając reklamodawców rozliczających się w systemie PPC (Pay Per Click) oraz jeśli działały na zlecenie na wyklikiwaniu budżetów reklamowych konkurentów swoich zleceniodawców. Szybko jednak okazało się, że zakres usług świadczonych przez tego typu przedsięwzięcia jest znacznie większy. Media społecznościowe okazały się być dla nich doskonałym rynkiem zbytu i szybko przestało się mówić o farmach kliknięć, a zaczęło o farmach lajków. Fraudowe biznesy tego typu generowały więc masowe ilości polubień, udostępnień i wyświetleń, a z czasem także pozyskiwanie komentarzy, opinii, ocen i recenzji, a nawet followersów (dzięki tworzeniu fikcyjnych kont). Takie fałszywe przejawy aktywności, pomagały stworzyć w mediach społecznościowych wizerunek marki, firmy, influencera czy nawet osób publicznych jako element kampanii PR.
Obecnie farmy działają więc głównie w social mediach takich jak Facebook, Twitter, YouTube i Instagram, choć oczywiście wciąż spotkać się z nimi można również w marketingu afiliacyjnym i płatnych reklamach Google Ads.
Ale to nie wszystko – z czasem pojawiły się bowiem farmy generujące fake newsy. Przykładem mogą być rosyjskie farmy trolli, które obwinia się o rozpowszechnianie fałszywych wiadomości na gigantyczną skalę. Szacuje się, że na całym świecie dezinformacja generuje straty sięgające 78 miliardów dolarów rocznie.
Wykrycie farm i pochodzących z nich kliknięć, lajków czy innych przejawów aktywności wcale nie jest proste – właściciele takich fraudowych biznesów używają bowiem złożonego systemu serwerów proxy, adresów IP i VPN do zatarcia swoich śladów. Dodatkowo pochodzący z nich ruch często jest rzeczywiście generowany przez ludzi (nawet jeśli dana aktywność jest następnie powtarzana przez programy) więc wiele algorytmów będzie wobec nich bezradne. Równocześnie blokowanie trafficu z farm kliknięć jest koniecznością dla każdej firmy wykorzystującej w swoich kampaniach reklamowych Google Ads, marketing afiliacyjny i social media. Jeśli chcesz skutecznie przeciwdziałać farmom kliknięć i innym fraudom internetowym utrudniającym Twojej firmie pozyskiwanie nowych klientów wypróbuj kompleksowe rozwiązanie jakim jest TrafficWatchdog.pl.